Bielsko tatry
 
  Strona główna
  Lotnictwo
  Galerie
  Imprezy
  Linki
  Inne
  Video
Sonda
Ulubione tematy :
:: lotnictwo
:: architektura miast
:: przemysł
:: zabytki
:: przyroda
:: dziennik gorgola
:: reportaże
:: inne

Zdjęcie tygodnia


powiększ

Dziennik Gorgola


Dzień 10 - pierwszomajowy koncert gitarowy ! Czyli jak pokopał mnie prąd.

Dzień 11 - moje Aleksandrowice

Dzień 9 - Zbójnik Jakubek i spotkanie integracyjne w Krynicy.

Reklama


   
 
 
Google

 :: Aktualnosci

<< Pokaż wszystkie aktualności

Wspomnienia Wojtka Kilarskiego o Bolku Zoniu ( ŻAR 1956 rok)
Na turnus miesięczny od kwietnia do końca października przyjmowano 25 pilotów szybowcowych z różnych aeroklubów, zarówno chłopców jak i dziewczęta.
Latanie, wyżywienie i zakwaterowanie było nieodpłatne. Skierowanie takie można było dostać raz w roku. Zakwaterowanie było w przytulnych pokojach 3 i 4 osobowych w baraku na szczycie Żaru w którym też była świetlica. To w niej koncentrowało się życie towarzyskie wieczorami, odprawy po lotach. Na szczycie znajdował się też hangar z szybowcami. W baraku było przytulnie, a widok ze szczytu taki wspaniały, a cóż dopiero latanie na szybowcach w górach. Przed świtem to się nasłuchiwało czy wieje wiatr. Góra Żar jest tak usytuowana że można było startować niezależnie z którego kierunku wiał wiatr.
Najbardziej pożądanym był wiatr z południa, a jak dmuchał halny to podniecenie i nadzieja na lot na fali sięgały zenitu wśród pilotów. Wszyscy wówczas byli w pełnej gotowości, zarówno instruktorzy, mechanicy jak i pozostały personel że nie wspomnę o kuchni - była wspaniała. Wspanialsza od naszych apetytów. Takie wspaniałe pyzy tylko na Żarze były.
Komendant Szybowcowej Szkoły Wyczynowej na Żarze miał prawo pozwalać na loty pilotom bez skierowania z aeroklubów. Dwóch takich było, którzy mogli latać na prawach kursantów kiedy tylko mieli na to czas. Ja zwany Mońkiem i Boluś. Bolesław Zoń nie miał przezwiska on po prostu był Bolusiem - najmłodszym z pilotów.
Boluś był maskotką Żaru. Zawsze wesoły tryskający radością życia. Miał w sobie ptasi instynkt. Pięknie latał, ale nigdy nie udowadniał nikomu jaki z niego pilot. Istotą jego bytu było wyłącznie latanie. Potrafił bez końca opowiadać o swoich wrażeniach z lotu. I tak raz opowiada i opowiada, a ja go pytam: "Boluś ile trwał twój lot na tym Komarze?" Całe 35 minut odpowiada. Boluś to skończ bo już 45 minut opowiadasz. Z Bolusiem spaliśmy w jednym pokoju. Razu pewnego wchodzę do naszego pokoju i zobaczyłem dym wydobywający się spod łóżka Bolusia. Zaglądam a tam leży Boluś i trzyma zapaloną lampę naftową. Boluś co tam robisz pytam, a Boluś zamknij drzwi Mońku bo mi sadze uciekają, a ja muszę okopcić papier do barografu bo jutro lecę na wysokość. Miał ten dar żartowania z siebie. Był dumny ze swoich blond włosów sterczących niczym miotła ryżowa, bo jak mówił żaden fryzjer nie poradził sobie z nimi. Ni stąd ni zowąd niejednego uszczypnął żartem i to w taki sposób, że ten z którego ciągnął łacha nawet się nie zorientował. Boluś mieszkał w pobliskich Bulowicach. Widział latające szybowce nad zboczem.

Bolesław Zoń (Boluś),
Wojciech Kilarski (Moniek)
Bardzo często urywał się ze szkoły na Żar. Książki i zeszyty chował w dziupli wierzby z myślą że będą tam bezpieczne do jego powrotu. Pech chciał, że okoliczne dzieciaki znalazły w dziupli te książki no i odniosły do domu Bolusia. Sprawa się sypła, trochę w domu zagrzmiało i Boluś znowu zjawiał się na Żarze. Nie wystarczyło mu patrzeć jak inni latają. Pragnął też latać, ale na przeszkodzie był brak zgody rodziców. Boluś napisał ołówkiem w zeszycie zawiadomienie o wywiadówce i dał do podpisu rodzicom, a potem bezczelnie poprosił sołtysa o potwierdzenie podpisem i pieczątką. Potem wymazał to co było napisane ołówkiem i wpisał stosowne zezwolenie. To też się wydało ale Boluś już miał na Żarze swoich protektorów, którzy przekonali rodziców Bolusia żeby mu pozwolili latać.
Pierwszy raz na Żarze byłem skierowany przez Aeroklub Krakowski i tak jakoś się złożyło że zostałem przygarnięty i mogłem latać kiedy tylko miałem czas. W browarze żywieckim nadzorowałem prace z mojej firmy to też nie omijałem Żaru. Autobusem z Krakowa dojeżdżałem do Porąbki, i na szczyt Żaru dochodziłem przez Przegibek lasem bukowym, mijając po drodze liczne salamandry. Przychodziłem jak do swojego domu.
Boluś wcześniej ode mnie był zadomowiony na Żarze i wcześniej miał uprawnienia do latania z pasażerem. To też Boluś nie raz brał mnie do Bociana na pasażera.. Turnusy się zmieniały co miesiąc i co miesiąc mieliśmy z kogo ciągnąć łacha. Ja miałem za sobą trzyletnią służbę wojskową pokładowego strzelca radiotelegrafisty, a Boluś dużo czasu do pójścia do wojska, ale to w niczym nam nie przeszkadzało być w komitywie, to też jak nie miał nikogo w pobliżu to i ze mnie sobie dworował. Zwłaszcza jak wracałem z wiejskiej zabawy w okolicy. No bo wiedział jak wracałem nad ranem i udawałem niewiniątko, kładąc się do łóżka w ubraniu godzinę przed pobudką.
Żar miał i ma bardzo wielu zagorzałych wielbicieli. Pupilami zostawali tylko nieliczni dla których był zawsze nocleg, posiłek, a przede wszystkim możliwość latania. Byłem w tym gronie i latałem do czasu dyskwalifikacji przez komisję lekarską. Boluś już nie jest Bolusiem, tylko wytrawnym pilotem wojskowym, dowódcą pułku. Nadal witany na Żarze z wielką serdecznością, jeśli tylko uda mu się oderwać od własnych obowiązków.

Wojciech Kilarski ( Moniek )


http://stara.gorpol.pl/galeria/moniek/moniek.html

Losowe zdjęcia


powiększ

powiększ

powiększ

powiększ

powiększ

powiększ

Imprezy lotnicze


26 Mistrzostwa Bielska w gimnastyce sportowej. 2019.03.08

Złap Bakcyla - spotkanie z mistrzami Narciarstwa

X NOWOTARSKI PIKNIK LOTNICZY 7-8. 07.2018