Bielsko tatry
 
  Strona główna
  Lotnictwo
  Galerie
  Imprezy
  Linki
  Inne
  Video
Sonda
Ulubione tematy :
:: lotnictwo
:: architektura miast
:: przemysł
:: zabytki
:: przyroda
:: dziennik gorgola
:: reportaże
:: inne

Zdjęcie tygodnia


powiększ

Dziennik Gorgola


Dzień 10 - pierwszomajowy koncert gitarowy ! Czyli jak pokopał mnie prąd.

Dzień 11 - moje Aleksandrowice

Dzień 9 - Zbójnik Jakubek i spotkanie integracyjne w Krynicy.

Reklama


   
 
 
Google

 :: Aktualnosci

<< Pokaż wszystkie aktualności

Szybowcowy przelot grupowy z Żaru do Wiednia 27 lipca 1948 roku ! ! ! !
W lipcowy dzień 1948 roku 4 szybowce wystrzelone przy pomocy lin gumowych ze szczytu góry Żar wyruszyły na przelot do Pragi.
Działo się to pod okiem i z inspiracji Adama Dziurzyńskiego, kierownika szkoły szybowcowej na Żarze. Tak wspomina ten lot jego ostatni jeszcze żyjący uczestnik pan Adam Zientek :
Wystartowaliśmy po kolei : Irena Kempówna na prototypie "Muchy", Edward Adamski i ja na dwóch Sępach oraz Władysław Dziergas na Olimpii. Pogoda była prawie bezwietrzna, niebo w kierunku na południe od Cieszyna usłane cumulusami obiecywało pomyślny początek przelotu. To też w niespełna godzinę po starcie nasz zespół przekroczył granicę nad Olzą.

Dla mnie rodowitego zaolzianina lot nad moją małą ojczyzną stanowił szczególne przeżycie : w dobrze znanym terenie bez trudu wypatrzyłem mały domek w miejscowości Ligotka Kameralna, gdzie mieszkała moja matka...

Niestety, dobre warunki lotu zakończyły się wraz z czeskimi Beskidami w rejonie Łysej Góry. Brak cumulusów na dalszej trasie do Pragi zmusił tu do lądowania Olimpię Dziergasa. 3 pozostałe szybowce z konieczności przyjęły nowy kurs lotu na Wiedeń. Nie mieliśmy map na ten kierunek a także - w co dziś trudno uwierzyć - łączności radiowej, więc dalszy lot improwizowaliśmy indywidualnie.

Mniej więcej w rejonie południowej granicy Czech, będąc u podstawy świeżo rozbudowanego cumulonimbusa, włączyłem sztuczny horyzont. W chmurze wskaźnik wznoszenia doszedł do oporu i po kilkunastu minutach lotu na ślepo odzyskałem widoczność ziemi. Z wysokości 3.500 metrów zobaczyłem duże miasto przecięte wstęgą rzeki - w domyśle Wiedeń. Na jego tle maleńkie sylwetki Muchy i Sępa zdawały się pełzać po ziemi. Przed sobą na horyzoncie zobaczyłem Alpy.

Nie bardzo się orientowałem jak przebiegały granice stref okupacyjnych, które wtedy były w Austrii. Ale jedno było jasne : tam gdzie są Alpy, tam są Amerykanie.

Nie brałem pod uwagę możliwości ucieczki za granicę - taki precedens mógłby się odbić fatalnie na Adamie Dziurzyńskim a nawet na dalszym rozwoju szybownictwa w kraju, dlatego widząc przed sobą duże lotnisko z samolotami postanowiłem przerwać dalszy lot. Zszedłem z wysokości 2.000 metrów i wylądowałem między samolotami oznaczonymi czerwonymi gwiazdami.

W tym czasie nie było radarów i moje lądowanie w Wiener Neustadt było zupełnym zaskoczeniem dla radzieckiego komendanta. Szybowiec znalazł schronienie w hangarze, składającym się tylko ze ścian, bez dachu - lotnisko było w ruinie. Mnie zakwaterowano w odosobnionym pokoju. Przydzielono mi opiekuna i towarzysza, który dwoił się i troił by mi pomóc zabijać czas. Od czasu do czasu zapraszano mnie na przesłuchanie : skąd, dokąd, po co, jakim prawem itd.

Po 4 dniach zjawił się przedstawiciel polskiej misji wojskowej, p. Markowski,(#2) stuprocentowy cywil i raczej intelektualista. Od niego dowiedziałem się, że jest prowadzone postępowanie w celu powrotu do kraju. Irena Kempówna i Edward Adamski wylądowali w okolicach Wiednia i znajdowali się w podobnej sytuacji. Cztery kolejne dni spędziliśmy wszyscy w Wiedniu jako goście misji, następnie rozpoczęło się odholowywanie szybowców przez Czechosłowację do Polski.

Samolot - "sztabówkę" Instytutu Szybownictwa typu Heinkel Kadett, SP-ISA pilotował osobiście dyrektor Instytutu inż. Rudolf Weigl. Przed powrotem wykonano bardzo dużą pracę, bo trzeba było wystawić paszporty i uruchomić najróżniejsze procedury, aby przelot do kraju był możliwy. Holowano szybowce etapami do Zlina w Czechosłowacji, następnie do Bielska.

Po powrocie do kraju otrzymaliśmy wszyscy gratulacje z Aeroklubu za osobliwy wyczyn szybowcowy. Prawie równocześnie otrzymaliśmy drugie pismo oficjalne Ministerstwa Komunikacji - naganę za nielegalne przekroczenie granicy. Co charakterystyczne : jedno i drugie pismo było podpisane przez tego samego człowieka, co było wynikiem unii personalnej obu instytucji ( odpowiedzialny urzędnik ministerstwa był jednocześnie prezesem w aeroklubie ).

Więcej informacji o tym przelocie plus zdjęcia tutaj:


http://stara.gorpol.pl/lotnictwo/ludzie/z/zie.html


Losowe zdjęcia


powiększ

powiększ

powiększ

powiększ

powiększ

powiększ

Imprezy lotnicze


26 Mistrzostwa Bielska w gimnastyce sportowej. 2019.03.08

Złap Bakcyla - spotkanie z mistrzami Narciarstwa

X NOWOTARSKI PIKNIK LOTNICZY 7-8. 07.2018