Bielsko tatry
 
  Strona główna
  nowości
  Polemiki
  Reporterka
  Dziennik
  Tapety na pulpit
  Różne ważne
  Z archiwum
Sonda
Ulubione tematy :
:: lotnictwo
:: architektura miast
:: przemysł
:: zabytki
:: przyroda
:: dziennik gorgola
:: reportaże
:: inne

Zdjęcie tygodnia


powiększ

Dziennik Gorgola


Dzień 10 - pierwszomajowy koncert gitarowy ! Czyli jak pokopał mnie prąd.

Dzień 11 - moje Aleksandrowice

Dzień 9 - Zbójnik Jakubek i spotkanie integracyjne w Krynicy.

Reklama


   
 
 
Google
Pokaż artykuły w tej kategorii

Dzień 6 - jak zniszczono firmę ULM Moskito i niszczono Lotnisko ABB

Na początek przypomnienie tekstu dodanego do wspomnienia o powstaniu ULMa "Moskito" i jego dalszym losach jako 3 Xtrim w firmie o tej samemj nazwie w Bielsku-Białej.
[...Ps. Dzisiaj, 11 listopad 2019 roku z naszej piątki wykonawców prototypu "Moskito" żyje tylko Jan Foltyn i ja ! Jasiu pozdrawiam Serdecznie !
Potomki ulma Moskito latają na całym świecie ciesząc wielu miłośników latania na wielu kontynentach. Żal serce ściska z powodu zniszczenia firmy 3xtrim w Wapienicy, przez bardzo perfidnego ........., człowieka o imieniu Krzysztof Z ... ]

i nadszedł czas by o ostatecznych losach firmy 3 Xtrim napisać coś ważnego, prawdziwego niestety. Dwóch panów, Krzysztof Zmyśliński i Maciej Danilewicz z Wysp Brytyjskich postanowili wspólnie przejąc firmę produkującą od wielu lat ultra lekki sprzęt latający, czyli pochodną od mojego Moskito, budowanego już w długich seriach, znanego jako 3 Xtrim w szerokim świecie. Po załatwieniu kredytu kupiono prawa do produktu i firmy. Wydawało się, że będzie dalej trwała produkcja, jednak informacje ze Służb Nadzoru Lotniczego nadchodziły do mnie bardzo niepokojące. Nawet moi znajomi z branży lotniczej troszkę kpiąco wspominali o moim pionierskim z czterema Kolegami projekcie, który po wielu latach sukcesów na runku lotniczym zaczął znikać, umierać. Wreszcie któregoś dnia na bielskim lotnisku jeden ze znanych działaczy lotniczych uświadomił mnie, że jeden stojący pod hangarem samolocik 3 Xtrim sprzedawany jest różnym nabywcom, za kwoty około 300 a częściej ponad 300 tysięcy złotych. Toż to jak na bielskie lotnicze warunki duże oszustwo ! Tym sposobem renomowana bielska firma zamieniła się w dojną krowę. Jeden z oszukanych klientów zjawił się pod koniec zeszłego 2019 roku z komornikiem, policją transportem i wszystko co zostało po działalności tych dwóch panów zabrał jako część odszkodowania do innego miasta. I tak skończyła się era 3 Xtrimów w Bielsku-Białej, co dla mnie osobiście było bardzo trudne do przeżycia.

Tak więc pozostały wspomnienia, zżarte ostatnimi wydarzeniami autorstwa moich znajomych, byłych już znajomych. I tutaj przejdę do zstępnego tematu który mnie też boli, bo swoje prawie całe życie spędziłem w sąsiedztwie lotniska Aeroklubu Bielsko-Bialskiego, z którym ostatnio nie mam wspólnego języka, prezydialna część zarządu ABB usunęła mnie z lotniska i działalności na tym terenie. Tak nawiasem po przejściu wielu lotników na inne lotniska np. Gliwice, Muchowiec, Piotrków Trybunalski, Łososina Dolna, życie lotnicze w Aleksandrowicach zamarło. Przyczyna prosta, bardzo zły, wręcz niebezpieczny stan płyty startowej lotniska, brak jakiejkolwiek kontroli, zaero działalności restauracji na lotnisku, kilka wypadków lotniczych i zero reakcji na zdarzenia. Do tego doszła zmiana dyrektora Aeroklubu, tym razem na kobietę po raz pierwszy w historii ABB ! No wcale nie jest źle, bo Pani Dyrektor ma do pomocy Rodzinnie tego samego Krzysztofa Zmyślińskiego, który zniszczył kilka firm, więc nadszedł czas na bielski aeroklub, który chyba ma jeszcze jakąś wartość.
W lutym 2021 czas na następne wybory, więc najwyższy czas Lotnicy z wyobraźnią zrobić coś w temacie ratowania wieloletniej historii bielskiego lotniska wybudowanego w 1935 roku, a Aeroklubu Bielsko-Bialskiego który zawiązał się 5 września 1945 roku, o czym władze ABB MILCZĄ !
Rozumiem że Władze miasta Bielsko-Biała mają obecnie mnóstwo ważkich tematów do załatwienia, więc może w sobotę lub niedzielę, lub dzisiaj spróbujemy się spotkać i porozmawiać, tylko nie ma sensu spotkanie z zarządem ABB.
Lotniczym Pozdrowieniem
wieloletni mieszkaniec ulicy Lotniczej w Aleksandrowicach
Wojtek Gorgolewski gorgol


Dzień 5 - jak powstał ULM Moskito

Dzień piąty.

Był początek roku 1983. Stan wojenny został zawieszony, życie w kraju pomalutku wracało do jakiejś bardziej przyzwoitej formy. Na Żar w każdy weekend zjeżdżali się lotniarze z rodzinami, rozbijano namioty i przy sprzyjających warunkach zaczynały się loty.
Ówczesny Kierownik Szkoły płk. Stanisław Fedyszyn dokonywał cudów, aby na początku
roku Dozór Kolejowy dokonał odbioru kolejki na szczyt Żaru. Tym sposobem głównie lotnie
przemieszczały się na szczyt bez konieczności demontażu do transportu samochodami.
Pomimo tego że były to trudne czasy nad Żarem unosiło się kilkanaście lotni, zaś koło nie istniejącego dziś hangaru przy Domku Pilota tętniło życie towarzyskie. Naprzeciwko
w nie wykończonym budynku straży pożarnej z beczki strażacy polewali świeże żywieckie piwko. W tej to atmosferze spędzałem czas aż do momentu, gdy zadzwonił do mnie dawny
kolega z SZD Stefan K. z prośbą o spotkanie. Znał mnie wiele lat, wiedział że oprócz pracy w SZD zajmowałem się budową wyciągów narciarskich. Kręcił głową z niedowierzaniem obserwując nasze doświadczenia z budową lotni w latach 1974 i później. Spotkaliśmy się w hotelu szkoły szybowcowej. Stefan był wtedy pracownikiem Firmy Polonijnej Konsuprod w Wapienicy ( Bielsko-Biała ). Firma Konsuprod zatrudniała kilku byłych pracowników z SZD na oddziale laminatów. Właściciel Konsuprodu, Niemiec z Frankfurtu nad Menem herr Grabowski obserwując rynek doszedł do wniosku, że może zrobić interes na tanich i prostych
„urządzeniach do latania” w rodzaju lotni, ULS-a, ULM-a. Polecił mojemu koledze znalezienie kogoś, kto zająłby się tym tematem. I tak temat trafił do mnie. Miałem wówczas wcale duży zbiór zdjęć, folderów, dokumentacji przeróżnych ultralekkich. Doszedłem do wniosku, że jak coś tworzyć, to musi być to konstrukcja godna fachowców ze znanych w świecie Zakładów Szybowcowych. Po kilku spotkaniach z LPG ( Grabowskim ) przekonałem go do konstrukcji nowoczesnej z laminatów. W owym czasie dominowały na świecie konstrukcje mieszane – rury, dakron, drewno. ULM ze szklanego laminatu, to byłoby coś.
We wrześniu 1983 roku zapadła decyzja – robimy. I tutaj musiałem się wykazać umiejętnościami menadżera. Od LPG miałem przyrzeczone finanse, a całą resztę musiałem zorganizować sam i to bardzo krótkim terminie. Od pewnego czasu do rozmowy na temat konstrukcji ULM-a wciągałem speca od konstruowania szybowców laminatowych inżyniera Adama Kurbiela, konstruktora polskiego super szybowca Jantar 2 B. Mieliśmy wspólną wizję takiego ULM-a, ale Adam nie bardzo wiedział o co mi chodzi w tych debatach.
Wreszcie pod koniec września zapytałem Adama, czy wchodzisz w ten temat i podejmiesz się
konstrukcji ULM-a na miarę europejską ? No chętnie, ale przecież pracuję w SZD, więc jak ?
Ja mu na to – praca w SZD normalnie, po pracy obiad i po obiedzie do wieczora u mnie na Lotniczej. No tak, ale sam nie dam rady, muszę mieć technologa i tu wymienił Wieśka Gębalę. Jak Wieśka przekonasz to wchodzę. Więc zacząłem przekonywać Wieśka, co nie było łatwe. Ale jak naświetliłem perspektywy udało się. Wiesiek Gębala był technologiem
- specjalistą od kompozytów zarówno szklanych, węglowych oraz aramidowych
( kevlarowych ). Oprócz konstrukcji szybowcowych Wiesiek był konsultantem w temacie szyn, mostków z kompozytów węglowych wprowadzanych przez chirurgów do łatania nóżek i rączek. No tak, Adam zaprojektuje, Wiesiek doradzi jakie ułożyć tkaniny, w jaki sposób, ale kto je ułoży, kto zrobi makietę, foremniki, metal ?
I tutaj kolejne przeszkody należało usunąć namawiając do współpracy wspaniałego laminaciarza Jasia Fołtyna i speca od montażu mechanika lotniczego Janka Uczniaka.
Z Jasiem Fołtynem poszło dość gładko, bowiem był właścicielem skutera Lambretta do którego nie miał opon. Powiedział – jak załatwisz nowe opony wchodzę. Za tydzień opony
Pirelli dotarły do Bielska. Janek Uczniak nie stawiał oporu. I tak miałem wysokich lotów zespół gotowy do realizacji projektu. Pozostał jeszcze jeden ważny temat, lokalizacja warsztatu. Najlepszy byłby mój dom, blisko lotniska, trochę na uboczu, blisko dla wszystkich z ich miejsc zamieszkania. Jednak mały garaż się do tego celu nie nadawał. Cóż, podjąłem decyzję rozbiórki garażu i wspólnie z sąsiadem panem Stanisławem M. zaczęliśmy budowę
„hali” o powierzchni wystarczającej do budowy i montażu ULM-a. W mroźną noc z 23 na 24 grudnia przybijaliśmy ostatnie dechy na dachu przy padającym śniegu. Flaszka z spirytusem pomagała nam utrzymywać właściwą temperaturę i gibkość ciała. W wigilię wylaliśmy z betonu jeszcze podjazd do hali i zakończyliśmy pracę skrobiąc w betonie datę zakończenia budowy. Z Niemiec przyjechał LPG i w nowej hali spotkał się z Zespołem.
Zastrzegł sobie zachowanie budowy ULM-a w całkowitej tajemnicy, co miało duży wpływ na późniejsze wydarzenia. Termin realizacji projektu ustaliliśmy na koniec listopada 1984 roku.
To było bardzo mało czasu. I zaczęła się robota. Z demobilu załatwiłem dwie deski konstruktorskie dla Adama i Wieśka do ich domów, do hali przy pomocy Konsuprodu konieczne elektronarzędzia i inne wyposażenie. Warunki były pionierskie, ale nie było rady.
Aby spełnić wymagania wagowe okazało się, że konstrukcja z laminatu szklanego będzie za ciężka. Podjęliśmy decyzję – zastosujemy kevlar. Jednak na ten kosmiczny materiał istniało embargo i trzeba było jakoś sobie z tym fantem poradzić. Pozostawało sobie radzić jeszcze z cięciem kevlaru, gdyż nie mieliśmy dostępu do urządzenia tnącego kevlar strużką wody pod ciśnieniem coś 600 atm. I tak dzień po dniu także w soboty i niedziele powstawał w tajemnicy
przed światem ULM nazwany na życzenie LPG „Moskito”.
Konstrukcja nie była budowana pod nadzorem IKSCP ze względów powyższych. Naszym zadanie było zbudowanie prototypu, udowodnienie że się unosi w powietrze ( kołowanie i podlot na metr nad płytę lotniska ) i zainkasowanie honorarium. Borykaliśmy się z coraz to nowymi problemami jak utrzymanie temperatury, wilgotności, czystości, obróbką metalu, galwanizacją itp. Dotarliśmy wreszcie poprzez wykonanie makiety, następnie foremników do laminowania skorupy i montażu płatowca. Budowa prototypu w tak małym gronie była dużym ułatwieniem, gdyż nie traciło się czasu na biurokrację, wszelkie zmiany realizowało się błyskawicznie nie czekając na kierownicze decyzje. W prototypie zastosowaliśmy silnik
włoskiej produkcji KFM 104 z niemieckim śmigłem trójłopatowym wykonanym z laminatu szklanego.
Najwięcej czasu zabrało nam wykańczanie ULM-a. To śrubka, to napęd, to uszczelka,
dopasowanie układu wydechowego, wykonanie i uziemienie zbiornika paliwowego i tak dalej. Wreszcie na początku listopada przetaszczyliśmy drogą Moskita na lotnisko. W bardzo krótkim czasie murawa lotniska zapełniła się masą ludzi. Zawiadowca lotniska przemyślnie schował się i z ukrycia obserwował całe zajście. Za sterami zasiadł Jasiu Kubica, uruchomił silnik i zgodnie z umową zaczął próbę kołowania. Ku naszemu zdumieniu po kilkudziesięciu metrach kołowania wzniósł się minimalnie w powietrze. Myśleliśmy że na tym koniec, ale nagle Moskito przeszło do lotu wznoszącego i normalnie wykonało krąg nadlotniskowy.
Po wylądowaniu Jasiu powtórzył jeszcze raz tą samą operację lotniczą jednak już bardziej zdecydowanie. To było coś wspaniałego. Moskito po prostu latał. Otworzyliśmy szampana na znak zwycięstwa. Tymczasem zaczęło się dosłownie polowanie na okazję zajęcia miejsca w kokpicie i wykonanie lotu. Pierwszy dopadł Moskita January Roman, wyprzedzając w biegu Jurka Śmielkiewicza. Po locie był wyraźnie zadowolony. Także Jurek Śmielek odbył lot. Już nie pamiętam kto był następny. W każdym razie panowała euforia. Cieszyli się wszyscy, a dla wielu było to wielkie zaskoczenie, skąd się na lotnisku znalazło nagle takie latające dziwadło

No ale się ściemniało i trzeba było wracać do domu.
Następne dni to kolejne poprawki i nadszedł 11 listopada 1984 roku. Tego dnia z rodziną obchodziliśmy imieniny mojego syna Marcina, więc nie byłem na lotnisku. Było zimno, nieprzyjemnie, około 0 stopni. Adam Kurbiel podjął decyzję o kolejnych próbach w locie
i Jasiu Kubica zjawił się na lotnisku. Oparcie w kabinie było tak zaprojektowane, że pilot musiał mieć ubrany spadochron SP 6. Jednak Jasiu był zafascynowany ULM-em tegoż dnia zamiast spadochronu włożył za plecy materac z pianki, który specjalnie przywiózł z domu. To co się wydarzyło znam z opowiadań świadków i zdjęć wykonanych przez Jurka Mazura. Kolejny lot i Jasiu leci nad lotniskiem w kierunku zachodnim na około 400 metrach.
Po minięciu granic lotniska gdzieś nad drogą wiodącą do Wapienicy nagle nienormalnie wzrosły obroty silnika do maksymalnych, dało się słyszeć trzask i prawe skrzydło się złamało. Moskito przeszedł w stromą spiralę i znikł za horyzontem lotniska. Zapanowała cisza. W szczątkach Moskita leżały zwłoki Jasia Kubicy.
To było straszne. Straciliśmy kolegę, świetnego pilota, pracownika Instytutu Technologiczno-Samochodowego filii Politechniki Łódzkiej w Bielsku-Białej. Straciliśmy także ULM-a, straciliśmy rok czasu, straciliśmy honorarium. Za to zaczęły się ciężkie dni. Wnikliwe dochodzenie wykazało rozerwanie jednej z łopat śmigła a następnie rozkręcenie silnika i rozerwanie kolejnych łopat, które to szczątki uderzając z wielką energią doprowadziły do zniszczenia konstrukcji prawego skrzydła.

Dwa lata później po wielu perypetiach Moskito odbudowany tym razem jednak pod kontrolą Nadzoru Lotniczego ponownie wzniósł się w powietrze. Pilotem doświadczalnym był Jacek Żak. Przy jednej z prób z tylnym środkiem ciężkości ukręcił się ogon i Jacek szczęśliwie ratował się na spadochronie.
Dzisiaj po niebie fruwają w dziesiątkach egzemplarzy kolejne wersje prototypowego ULM-a Moskito, że wspomnę Eola, 3-Xtrima, Gemini.
Na północy Niemiec w Pasewalk powstał zakład lotniczy REMOS produkujący ULM-y rodem z Bielska-Białej z ulicy Lotniczej, sprzedając je na całym świecie.


Wojtek Gorgolewski gorgol

Ps. Dzisiaj, 11 listopad 2019 roku z naszej piątki wykonawców prototypu "Moskito" żyje tylko Jan Foltyn i ja ! Jasiu pozdrawiam Serdecznie !
Potomki ulma Moskito latają na całym świecie ciesząc wielu miłośników latania na wielu kontynentach. Żal serce ściska z powodu zniszczenia firmy 3xtrim w Wapienicy, przez bardzo perfidnego ........., człowieka o imieniu Krzysztof Z ...



Dzień 5 - jak powstał ULM Moskito

powiększ

powiększ

powiększ

powiększ

Dzień 5 - jak powstał ULM Moskito

powiększ

powiększ

powiększ

powiększ

powiększ

powiększ

powiększ

powiększ

powiększ

powiększ

powiększ

powiększ

powiększ

powiększ

powiększ

powiększ

Losowe zdjęcia


powiększ

powiększ

powiększ

powiększ

powiększ

powiększ

Imprezy lotnicze


26 Mistrzostwa Bielska w gimnastyce sportowej. 2019.03.08

Złap Bakcyla - spotkanie z mistrzami Narciarstwa

X NOWOTARSKI PIKNIK LOTNICZY 7-8. 07.2018